Z tradycyjną chińską medycyną, praktykowaną od setek lat, spotkałam się dość dawno, ale dopiero niedawno poznałam jak potrafi naprawdę działać - w praktyce. Jako, że preferuję holistyczne (całościowe) podejście, łączące różne elementy jednocześnie - stosuję akupresurę w połączeniu z aromaterapią, kamertonami i terapią kolorami (wizualizacją).
Dwa centralne meridiany według medycyny chińskiej to meridian poczęcia, biegnący z przodu i związany z energią żeńską (Yin), kończący się pod ustami; i drugi, biegący głównie z tyłu, wzdłuż kręgosłupa, to meridian męski (Yang), kończący się nad ustami.
Automasaż tych punktów sprzyja treningowi uważności - gdy robimy to świadomie, koncetrując się na wykonywanych ruchach i poprawia samopoczucie, bo udowodniono, że pobudza wydzielanie endorfin - hormonów szczęścia.
Jeśli więc mamy chwilę czasu, to zachęcam to spróbowania, np. wieczorem przed telewizorem. Bez zagłębiania się w zawiłą teorię, z praktycznym zastosowaniem, możemy bezpiecznie masować wybrane punkty, lub całość i obserwować wrażenia. Masujemy co najmniej jedną minutę. To zawsze wydawało mi sie długo (niektórzy zalecaja nawet 3-5 minut), więc na początek i 30 sekund wystarczy ;)
Wrażenia są bardzo ciekawe.
Gdy zaczęłam łączyć wiedzę o akupresurze z zastosowaniem wibracji dźwięku, przede wszystkim kamertonów, oraz technik oddechowych, to efekty były bardzo obiecujące. Można do tego włączyć olejki eteryczne, jeśli działamy bezpośrednio na skórę (ale zanim użyjemy jakiegoś olejku zróbmy test alergiczny).
Automasaż to stara technika samoleczenia czy też samoregulacji organizmu, a masaż akupresurowy pozwala nam bardziej zagłebić się w przepływ energii życiowej. Takie odblokowanie może przejawiac się na wiele różnych i korzystnych sposobów. Warto spróbować samemu.