BRING ON THE MAGIC!

19.6.20

Muzyczna scena Liverpoolu - cz.1

 


Scena muzyczna w Liverpoolu buzuje od lat 60tych; skupiamy się na tym co "nowe", o THE BEATLES i starych, bardzo dobrych wykonawcach pamiętamy (i piszemy gdzie indziej).
Tym czasem... jedziemy zgodnie z porządkiem alfabetycznym:

AYSTAR

Ojojo, na początek... wszystkie odcienie szarości szemranych dzielnic Liverpoolu, Wavertree lub Toxteth. Jednoosobowy projekt. Jegomość za wszystko odpowiedzialny wykonuje coś co dalekie jest od mojej muzycznej percepcji jak stąd na Madagaskar. 

Przygotujcie się na mixy, re-mixy, hip-hopowo-rapowate rytmy i rymy. Mówiąc szczerze, jedynie co mogę powiedzieć na temat Aystar to fakt, że dość oryginalnie to w całości brzmi. Specyficzny, "scauski" akcent w ciągu rapowanych wersów wychodzi dość wyjątkowo. Nic poza tym, reszta to szablon i sztampa, z jednej strony biedota i brudne ulice z drugiej skóra, feta, zioło, pitbule, drogie samochody, bla bla bla... not for me ;-)


***

BROTHERS OF MINE
Pięcioosobowy zespół nastawiony na lekkie, skoczne melodie, zdecydowanie dla zwolenników mało skomplikowanego pop indie rocka. Muzyka ma być łatwa w odbiorze, która nie przeszkadza, nie męczy, a powoduje ogólne zadowolenie. Takie wydaje się być przesłanie Brothers of Mine.

Jak każdy (no może nie zawsze), młody i początkujący zespół, również Brothers of Mine mają swoje wzorce. Ich twórczość oscyluje w ramach gatunkowych wypracowanych przez Sunset Sons, Kings of Leon czy tez Mumford and Sons. Jeśli te nazwy mówią wam coś więcej, rekomendacji nie potrzeba. Brothers of Mine tworzy w rejonach muzyki popularnej ocierającej się aspiracjami raczej o pop rockowy mainstream niż underground.


***

INVOCATIVE

INVOCATIVE