Dom jest miejscem, przestrzenią, która nas kształtuje - i którą my kształtujemy. Po latach, miło wracać do czegoś co zrobiło się wcześniej - to jak połączenie przeszłości z teraźniejszością, pytającą o przyszłość - co jeszcze wspólnie zrobimy?
Dom zaprasza, ale wymaga, dużo uwagi, poświęcenia... czasem za dużo. W przypadku starości jest to normalne - tu uwiera, tam skrzeczy, tam niedomaga... czy tak musi być?
Niemniej jednak, stara zgrzytająca, harmonia ma się w nim dobrze, w kącie, nikomu nie przeszkadza.
Wchodzimy do kuchni.
Oczko w głowie każdej pani, która lubi ciepłe i przyjazne ognisko domowe, bez względu na ilość osób.
Ognisko to ognisko, duch to duch, dom to dom. Mają swoje prawa. Chodzi o to, żeby zadbać o atmosferę, która zaprasza... i zadziwia. Swoją unikalnością. Bo kuchnia to wyraz duszy kobiecej, która w niej (mniej lub bardziej) urzęduje, coś przy-gotowuje, gotuje, przyrządza i sporządza. W każdej z nas twki ta prastara więź - więźba, wiedźma - tworząca.
Bo dziś nasze/wasze kuchnie są tak bardzo funkcjonalne. Tak bardzo praktyczne, szare, tak czyste - oderwane od natury, która w samej sobie - jest brudna. Nic nie poradzisz. W naszej kuchni zawsze będzie naturalny brud...
... ale też i klimat, który nasze dusze wespół/zespół z tym domem stworzyły, przy najmniejszych możliwych środkach - najmniejszej ingenerencji - jaką się dało (i najmniejszym wysiłku).
Nie jesteśmy osobami, które dumnie prężą pierś przed innymi - aby podziwiano to co mamy, to czego się dorobiliśmy, ale to co zrobiliśmy - z łatwo dostępnymi środkami. Po prostu, pokazujemy, że można inaczej.
I nasza kuchnia, nasz dom, zmienia się, w drobny sposób, wnosząc nastrój i potrzeby, który są akurat odpowiednie. Jest tu czas na posiłek, na kawę i na zadumę...
Tzw. dzienny pokój / salon / duży pokój - to w naszym przypadku ani dzienny, ani salon, ani duży. W angielskim nazewnictwie istnieje sformułowanie 'cosy room', zazwyczaj właśnie blisko kuchni.
Tam gdzie możemy na chwilę przysiąść i się odprężyć, lub zasiąść wieczorem jak przy ognisku - i opowiadać albo słuchać opowieści - czy to z ekranu czy z własnych ust.
W tym słonecznym blasku letniej pory - to po prostu pokój dzienny.
W stylu swobodnie angielskim jest też urządzony, bez długiej, obszernej ławy spotykanej w polskich domach. Jest przestrzeń do tańczenia. Bo tutaj mamy także tzw. post-boomerskie stereo i płyty gramofonowe, które przenoszą, jak żywo, w przeszłość, gdy leci muzyka oryginalnie z lat 60-tych - zanim pojawiliśmy się na Ziemi.
Kuchnia jest na czerwono - symbol ognia, wiadomo.
Pokój wypoczynkowy jest żółty - sprzyjający pobudzeniu intelektualnemu. To ma być przestrzeń do wymiany myśli, do podnoszenia na duchu, do swobodnej eksploracji mentalności - naszej i innych.
Za pokojem żółtym, jest pokój zielony. W nim ma panować absolutny spokój.
Dawniej był to pokój tzw. gościnny, wystawny, do którego się nie wchodziło, chyba, że 'gość w dom to Bóg w dom', ale zależy jaki gość.
Nie każdego się zapraszało do tego wykwintnego pokoju. Większość przyjmowana była w kuchni.
Dostojny charakter pokoju świadczy też o jego wielkości.
Ta wielkość od lat sprawia nam problem - jak i podłoga - którą poprzedni właściciele - chcieli się pochwalić - wywalili mocne deski, położyli lekkie panele.
A z wiekiem się pokrzywiły i podłoga lata. Więc dlatego my się też do niego nie zapraszamy. Jest bo jest, ale ciągłe w nim zmiany.
Tzw. sneak-peek - z zielonego na żółty. Kto lubi grać w zielone, cokolwiek to znaczy?
Po prawej mamy miecz i kądziel.
Na cześć tych co przed nami w tych pokojach zażywali życia i ku pamięci tych, którzy po mieczu i kądzieli nas stworzyli. A w żółtym czasem gramy na naszych instrumetnach.
Ten pokój zielony wnosi wyjątkowe światło, wieczorną porą, przechodzące przez kolejne elementy, jakby zapraszając do wspólnej podrózy w głąb siebie, gdy wszystko zmierza ku ciszy...
... ale bywa też miejscem produktywnej aktywności, inspiracji, odpoczynku od codzienności...
Nasz dom, stary dom z duszą, którą staramy się opiekować, a czasem surowo osądzać.
Bo czasem nie jest łatwo i staraniom nigdy nie ma końca.