Jaki jest nasz obraz świata? Czy to co widzimy "szkiełkiem i okiem" jest pełnym, obserwacyjnym spectrum?
Oczywiście, że nie nawet dziecko dziś odpowie, że wzrok ludzki jest małym fragmentem możliwości, ogarnia i odbiera niewiele. Wiemy, że nie widzimy w nocy, a jak już to "błądzimy po omacku".
Tak czy inaczej, bez zbędnego drążenia tematu wzrok pozostaje najważniejszym zmysłem człowieka, dostarczającym większości informacji z otoczenia.
Zatrzymajmy się na tym poziomie. Nie będziemy tutaj mówić o widzeniu energii, choć po prawdzie wszystko do tego się sprowadza.
To co widzimy, świat cały, stworzony jest z energii, wibracji - tej widzialnej i tej - a może nawet przede wszystkim tej - niewiedzialnej, ukrytej, aczkolwiek "podskónie" wyczuwalnej i obecnej.
Wszystko co tylko jesteśmy w stanie zobaczyć (nawet przy pomocy zaawansowanego sprzętu, teleskopów, satelitów) to tylko ułamek całości.
Wszystkie te miliony galaktyk przepełnione miliardami gwiazd, urzekające swą cudownością mgławice, niezliczone układy planetarne, potężne supernowe, błyski Gamma itp - wszystko to razem wzięte, stanowi mniej niż pięć procent składu Wszechświata.
W wielkiej kosmicznej układance, cała znana nam materia to jedynie drobna cząstka całości rozproszona we wszechobecnej energii próżni. Tzw. Ciemnej Energii.
W podążaniu za zrozumieniem bytu istnienia, chcąc niechcąc podążamy w kierunku światła, które z ciemności wychodzi.
Zmysł wzroku czy też po prostu widzenie jest cenną zdolnością, bez wątpliwości. Odbieramy bodźce z otoczenia wywołane przez pewien zakres promieniowania elektromagnetycznego (u człowieka ta część widma nazywa się światłem widzialnym).
Starajmy się widzieć więcej, nie tylko za sprawą, jakże jednak dość delikatnego i ułomnego układu wzrokowego. Odbierajmy świat, za pomocą wyobraźni, projekcji mentalnych, dotyku czy też węchu, na którym bazują przecież ci z nas, pozbawieni zdolności "widzenia".
Rozpoznawajmy, rozszyfrowujmy powatrzające się i powielające wielokrotnie niczym kwarki, czy też fraktale wzory tworzące przebogate w treści kombinacje.
Do tego nie potrzeba specjalistycznego sprzętu, w naturze wszystko woła i krzyczy, wibrująca energia zamienia się w kształty, geometryczne formy, do których zastosować można wzory równania trygonometryczne.
A jeśli trafiliśmy już do tego punktu no to wchodzimy na teren " Sacred Geometry", "świętej geometrii" sfery , w której uważa się, że wszystko we wszechświecie składa się z ....tak, tak...energii :-)
Sympatykom Tolkiena znane są Drzewa Valinoru, ukochane przez Elfy, czy też Enty długowieczne istoty przypominające inteligentne i przemieszczające się drzewa, pochodzące z mitologii Śródziemia.
Kto wie czy takie wyobrażenia nie są tylko i włącznie wynikiem fikcyjnej, literackiej wyobraźni?
Wiem, że to pójście na skróty i dosyć napięta interpretacja, ale skoro wszystko jest możliwe i widzimy jedynie mały wycinek rzeczywistości, to - dlaczego nie?
Syndrom człowieka drzewa to potoczna nazwa dysplazji Lewandowsky'ego-Lutza. To bardzo rzadka choroba genetyczna, która objawia się powstawaniem na ciele brodawkowych zgrubień przypominających wyglądem korę drzewa. Na świecie znanych jest tylko kilka przypadków 'ludzi drzew'.
To nie znaczy, że Enty są wsród nas, ale być może przenikająca wymiary, ciągle płynąca i wirująca energia, płata nam wszystkim niezłego figla. Tak po prostu dla draki i urozmaicenia.
Dla wyobraźni nie ma reguł ani ograniczeń. Widzimy to, co możemy lub chcemy zobaczyć.
Życzmy sobie wzroku sokolego, ostrego i dalekosiężnego, choć czasem warto się przyjrzeć temu co całkiem bliskie i często pomijane.