Ciało-Umysł-Dusza ZIEMIA-WODA-POWIETRZE-OGIEŃ - Ósmy Zmysł

25.11.24

Radość...

Wyobraź sobie czystą Radość - swobodnie płynącą energię emocjonalną: radosną, rubaszną, figlarną, niewinną, kochającą, podziwiającą, zachwyconą, silną, mocną, promienna, pozytywną, fascynującą. Bycie w takiej Radości to zabawa, to blask w oczach, to naturalna błogość. 





Wyobraź sobie Radość, która napotkała opór. Radość, która została ukrócona, skarcona, przerwana, może nawet drastycznie. 

Radość się zatrzymała. 


Przestała płynąć swobodnie. Może jest zdziwiona, może jest zmartwiona. Wciąż jest, ale kotłuje się w środku. Pamięta, że nie może się w pełni wyrazić bo napotka na Opór. Radość zaczyna się bać. Poznała strach. Choć jej naturalnym stanem jest płynąć swobodnie, to nie może, bo wciąż pamięta, że coś/ktoś jej w tym przeszkodził. Ktoś ją zawstydził. Zrugał. Uznał za niestosowną. 

W związku z tym, Radość albo się gdzieś głęboko schowała, zakopała, albo zaczęła szukać innych form wyrazu, bardziej drapieżnych. 

Uznała, że będzie aktywna gdy będzie widzieć, że inni mają gorzej (słynne niemieckie Schadenfreude), albo będzie się dosadniej domagać swojej obecności jako nadmierny hurra-entuzjazm, czy po’ trupach do celu’, czy ‘po nas choćby potop’ jako skrajny hedonizm. 

Radość mogła uznać, że będzie działać gdy innych będzie jej pozbawiać. Wreszcie Radość poznała przyjemność z zadawania bólu. I sobie i innym. Przywiązała się do cierpienia i tak zostało. Przerodziła się w kult martyrologii, kult cierpienia. Zaczęła prześcigać się z innymi, kto ma więcej, tego cierpienia. 

Wszelkie przejawy swobodnej Radości zostały tu i ówdzie zepchnięte do piątkowo-sobotnich wypadów mocno zakrapianych wyskokowymi trunkami i soczystym mięsiwem; albo zadowoleniem z posiadania lepszych i większych rzeczy, nigdy nie kończącym się konsumowaniem i kupowaniem.; albo dumą z osiąganych zaszczytów, poczuciem wyższości; albo pracoholizmem, nieustanną potrzebą bycia potrzebnym; albo kontrolą nad wszystkim i wszystkimi, nigdy nie zaspokojoną, i przez to ciągle rozdrażnioną.

W końcu Radość się wyczerpała. Pozostało zmęczenie, wypalenie. Płonie jeszcze płomyk nadziei, że powróci. Prawdziwa, promienna, jasna, czysta i oczywista. 

Radość. 


Radość z istnienia i zachwyt nad nim, w każdym przejawie i każdej sekundzie. Prosta i niewinna.

Radość ma nadzieję, że podniesie się z upadku i że będzie kroczyć ulicami z podniesioną głową, pozdrawiając wszystkich ciepłym i szczerym uśmiechem. Że przestanie się bać. Osądu, skarcenia, zrugania. Że wreszcie i ponownie - będzie wolna, że będzie autentyczna. A w obliczu cierpienia przerodzi się w troskę i współodczuwanie, nie biorąc na siebie żadnej kropli z tego kielicha goryczy. Bo nie ma w niej na to miejsca. Bo jest pełna. 



INVOCATIVE

INVOCATIVE