To, że koty mają działanie terapeutyczne - wiemy i od dawna i od niedawna. Zależy jak na to spojrzeć. Kiedys wierzono, że trzymanie kota (żywego, a nie skóry!) na brzuchu pomaga pozbyć się dolegliwości kobiecych i ułatwić zajście w ciążę. Z tą skórą to niby na 'korzonki'. Brrr.
Dziś badania neurofizjologiczne potwierdzają niektóre zależności między obecnością kotów w domu a dobrym samopoczuciem, a dobry nastrój to najważniejsza sprawa w życiu. Coraz większa popularność kawiarenek z kotami potwierdza naszą chęć bliskości z tymi pupilami.
Przebywanie w towarzystwie kota, obserwowanie jego zachowania, możliwość dotyku, głaskania, rozmowy o kotach mają pozytywny wpływ na nasze samopoczucie i fizjologię.
Lusia i Tosia
Byliśmy wychowankami kilku kotów, teraz pojawiły się w naszym zyciu Lusia i Tosia i od małego przyzwyczajane są do obecności ludzi i przebywaniu w różnych miejscach.
Nasz kotki są jak chińskie Yin i Yang - harmonia przeciwieństw.
Tosia (czarna) jest niezwykle szybka i zwinną, chętna do zabawy i poznawania nowych miejsc. Doskonale wyciera kurze pod meblami ;)
Lusia (biało-rudawo-szara) jest archetypem przytulanki, a jej oczy przypominają tę kota w butach z pierwszej części Shreka.
Dla celów przyjemnego relaksu, będziemy zamieszczać tu fragmenty z życia tych dwóch kotek, których obecność wypełniła nasz dom i serca - niezwykłą naturalnością.
Oczywiście każdy zwierzak w domu jest bardzo potrzebny i kochany, niemniej jednak koty mają swoje za dobrodziejstwa za uszami - pozytywnie jonizują powietrze, o czym dowiedzieliśmy się w czasie przygotowania materiałow do tego tekstu: