Chyba najbardziej powinniśmy brać przykład z naszych milusińskich. Pieski i kotki potrafią rozluźnić ciało tak bardzo, że staje się wręcz bezwładne, doskonale wkomponowane w powierzchnię.
Jeśli więc chcemy poddać nasze ciało autentycznej relaksacji - dobrze jest wyobrazić sobie, że naśladujemy rozleniwionego pupila, który znajduje się w błogostanie odpoczynku i ukojenia.
Warto przybrać taką postawę, układając ciało luźno na powierzchni, a potem świadomie sobie powiedzieć, że wszystkie mięśnie przypominaja teraz głęboko odpoczywającego kociaka, czy psiaka. Jeżeli nie potrafimy tego zrobić, to sygnał, że funkcjonujemy w stanie wysokiego napięcia. W czasie snu napięcia nas nie opuszczają, jeżeli w ciągu dnia działamy na wysokich obrotach.
Napięcie to nie Ty
Niestety, często jesteśmy tak uwikłani w wewnętrzny stan napięcia, że uważamy to za normę. Sami dość długo przekonywaliśmy się jak to działa - nie ma precyzyjnych danych na ten temat, trzeba długo szukać i wertować najnowsze odkrycia z zakresu neurofizjologii. Umysł po prostu nie chce odpuścić. Ma swoje wyrobione zdanie jak powinno być i już.
Dopiero gdy zrozumie, poczuje, zobaczy, że inny stan jest możliwy, a ten w którym się znajdujemy - wadliwy i przykry - i to nie tylko dla nas ale i naszych bliskich - to powoli zacznie przekraczać swoje własne, spięte widzi-mi-się. Dlatego edukacja w tym temacie jest jednym z naszych głównych celów. Nie ma sensu żyć w stanie nieustannego napięcia, kołowrotu myśli, niekończących się list rzeczy do zrobienia. Relaks to dużo bardziej istotna strona naszego życia, niż nam się wydaje. Niech zagoniony umysł to zrozumie. Bo - kto cię, nas pogania? Kto nam każe robić tyle rzeczy? Kto nam mówi, że 10 minut spokoju, bezruchu to strata czasu?
Tak funkcjonujemy, bo tak zostaliśmy przyzwyczajeni, w ogromnej większości.
Pozycja pierwotna
W trakcie naszych eksperymentów i zdobywania wiedzy okazało się, że najlepszą 10-minutową pozycją dla osób szczególnie zestresowanych, spiętych jest leżenie jak niemowle, na brzuchu, na zwiniętej kołdrze - tak aby było nam wygodnie. Nazywam tę pozycję - na rozjechana żabę. Podobno podświadomość lubi dosadne określenia :)
To powrót do pierwotnej postawy ciała, gdy czuliśmy się całkowicie bezpiecznie - jako niemowlęta, głęboko odpoczywając. Nasze ciała pamiętają ten stan. Uruchamiamy tu pamięć komórkową, mięśniową i następuje sygnał zwrotny do mózgu - jest pozwolenie na całkowity relaks, tu i teraz.
Warto położyć się na brzuchu, na dopasowującej się do ciała poduszce, kołdrze lub grubym kocu zwiniętym w rulon, umieszczając to pod przednim tułowiem, rozłożyć ręce i nogi, tak aby dłonie i stopy swobodnie opadały poza materac lub zlewały się z podłożem. Swobodnie, luźno i lekko. Na brzuchu.
Kilka chwil w takiej pozycji pozwala na tak głęboki relaks, niejako reset całego systemu, że możemy być naprawdę zaskoczeni. To niejako powrót do ustawień 'fabrycznych' - instynktownej naturalności. Odczuwalny wewnętrzny spokój jest często natychmiastowy (po kilku, kilkunastu minutach) i może utrzymywać się przez kilka godzin.
Warto poświęcić kilka chwil na takie kompletne wyłączenie się z biegu życia, biegu myśli, które ciągle zaprzątają naszą uwagę i po prostu porządnie odpocząć.