Konstrukcję tego największego w Europie kopca z czasów prehistorycznych rozpoczęto około roku 2660 p.n.e.(mniej więcej w tym samym czasie co piramidy w Gizie).
Wiadomo, że był to przełom lipca i sierpnia, o czym świadczą znaleziska szczątków owadów i roślin z pierwszej warstwy - mniej więcej w czasie, który przypada na święto Lugnasadh, w kalendarzu świąt celtyckich.
Sillbury Hill ma wysokość 40 metrów, 167 metrów średnicy. Pierwotnie wokół kopca prowadziła biała, kredowa droga na szczyt. Przeznaczenie jest nieznane. Wokół wzgórza i w jego wnętrzu nie znaleziono żadnych istotnych artefaktów z tej epoki.
Południowo-centralne regiony Anglii są prawdziwą mekką dla archeologów, miłośników prehistorii, starożytnej duchowości, badaczy mitów i początków naszej cywilizacji. Wiele zabytków prehistoriii czeka jeszcze na swe odkrycie, mnóstwo zostało nie zbadanych. Jesteśmy dopiero na początku drogi poznawania pra-dziejów ludzkości. Niemniej są miejsca, które pozwalają wniknąć w ducha tamtejszych czasów.
W drodze do kurhanu West Kennet
50 kilometrów na północ od Stonehenge znajdujemy część większego i starszego kompleksu budowli megalitycznych, w skład którego wchodzą m.in. pozostałości trzech kamiennych kręgów i wałów w Avebury; dwu i pół kilometrowa megalityczna droga prowadząca do 'Santkuarium' (kilku koncentrycznych kręgów z drzewa, później także z kamieni); wysoki na 40 metrów wspomniany kopiec Sillbury, najwiekszy w ówczesnej Europie; kilknaście menhirów oraz kilku pokaźnych rozmiarów kurhanów, wśród nich jeden z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych - West Kennet Long Barrow.
Cały megalityczny kompleks rozsiany na równinie Salisbury powstawał przez kilka stuleci i był użytkowany przez ponad tysiąc lat.
Najwcześniejsze ślady osadnictwa odkryto w okolicy Windmill Hill, tuż za Avebury, rodzaju okrężnego wału z głębokim rowem wewnątrz (tzw. 'henge' po angielsku). Wybitni przedstawiciele a być może i założyciele tej wczesnej kultury neolitycznej zostali pochowani w West Kennet, jak domniemują archeolodzy.
W drodze do West Kennet mijamy olbrzymi dąb, na którym zawieszane są, prastarym zwyczajem, różne ozdoby. Intencje są zapewne różne, chodzi jednak głównie o uczczenie tego niezwykłego, dla wielu świętego, krajobrazu i pamięci przodków.
W pobliżu tego kompleksu megalitycznego wiedzie Ridgeway, najstarsza droga w Anglii, użytkowana od czasów neolitycznych. Archeolodzy przyjmują, że społeczność, która zapoczątkowała wznoszenie tych monumentalnych budowli nie mogła egzystowaćna prymitywnym plemiennym poziomie, jak do tej pory myślano o ludziach z epoki neolitu. Takie przedsięwzięcia wymagały niezwykłych umiejętności organizacyjnych, logistycznych oraz przynajmniej szczątkowej wiedzy inżynieryjnej.
Absolutnie ujmujące widoki, cisza i niekończąca się przestrzeń, wnoszą niesamowitą atmosferę podniosłości i duchowego podziwu... jak gdyby przygotowując nas na spotkanie z "tamtym światem", zarówno w sensie odległej przeszłości jak i śmierci.
Ludzie z epoki neolitu przywiązywali ogromną wagę do bezpośrednich kontaktów ze zmarłymi przodkami. Grobowiec West Kennet służył tutejszej społeczności przez ponad tysiąc lat i dopiero wtedy jego wejście zostało ostatecznie zablokowane ogromnym głazem.
Wejscie do kurhanu West Kennet
Dziś ten olbrzymi głaz jest ponownie odsunięty i każdy może wejść do środka. W jego wnętrzu odnaleziono 50 całych szkieletów kobiet, mężczyzn i dzieci oraz setki pojedyńczych kości.
W starożytności ciała zmarłych osób przechodziły długą drogę zanim spoczęły, często nawet nie tylko w jednym, miejscu. Najpierw ciała zostawiano na powietrzu tak by został sam szkielet, później poszczególne kości chowano w strategicznych "świętych miejscach", wokół osady, po to by dusze zmarłych stały się częścią "swojskiego" krajobrazu, w którym żyły i umierały kolejne pokolenia.
Traktowanie zmarłych przodków, sięgające kilku, kilkunastu pokoleń wstecz, z tak wielką czcią, dziś jest już zapomnianym zwyczajem. Nasza pamięć sięga zaledwie pradziadków i nie mamy w większości pojęcia kim byli, gdzie i jak żyli nasi pra-pradziadowie.
Wyobraźmy sobie więc teraz, że od kilkudziesięciu pokoleń szczątki naszych przodków zbierane są w jednym grobowcu, sąsiadującym z miejscem naszego zamieszkania. Jakie doznania i jaki wpływ na świadomość żyjących może mieć tak wielka bliskość i zażyłość między obu światami? Jaki stosunek do śmierci, życia i narodzin?
Dla nas świadomość, że te głazy stoją tu majestatycznie od ponad 5 tysięcy lat jest wystarczająco niesamowita. Wyobrażamy sobie, jak miejsce to jest notorycznie odwiedzane przez żyjących członków dawnej społeczności, którzy przychodzą z darami, by zapaść w pół-sen, może rodzaj transu, (który w takich okolicznościach wydaje się być czymś naturalnym) i zadać pytania, czasem mniej, czasem bardziej ważne.
Nieustanny i bezpośredni kontakt ze zmarłymi był częścia normalnego i naturalnego życia wszystkich kultur neolitycznych rolników i hodowców.
W środku. Miejsce, które tchnie przeszłością tak odległą i odmienną, że jakiekolwiek słowa nie są w stanie oddać tego co postrzegamy, nie tylko pięcioma zmysłami, ale niejako - całym sobą, całą swoją duszą, która zostaje przeniknięta mrocznym i chłodnym wnętrzem ale zarazem jakimś poczuciem bliskości i ciepła.
Jest to też bowiem symboliczne wejście do łona ziemi, z którego wszystko się rodzi i do którego wszystko powraca. Cykliczność czasu, zamiast linearnego jego postrzegania - to jeszcze jedna rzecz, która różni nas od ludzi z epoki neolitu. Strach przed śmiercią nie istnieje.
Na skalnych półkach wiekowych głazów współczesne dary wotywne z kwiatów, zboża, piór. Ruch neo-pogański kwitnie w Anglii od kilku dziesięcioleci i miejsca takie jak West Kennet odwiedzane są niemalże codziennie jako rodzaj pielgrzymki - do początków cywilizacji i jej założycieli a także do wnętrza samego siebie.
Szukamy wyciszenia, ukojenia, wewnętrznej mądrości, kontemplacji i poczucia kontynuacji. Dla wielu przeżycie głęboko religijne, choć niestety zdarzają się też akty wandalizmu, czy podejrzanych bo niezrozumianych praktyk okultystycznych.
West Kennet Long Barrow, jak brzmi jego pełna angielska nazwa jest złożony z korytarza głównego, czterech komór (po dwie z każdej strony) oraz głównej na końcu, przez którą pada dzisiaj światło przez wmontowane współcześnie mały otwór okienny. To, że wnętrze jest tak znakomicie zachowane i utrzymane jest imponujące.
Zapiski archeologiczne świadczą, że kości zmarłych były posegregowane w mniej lub bardziej przypadkowy sposób, a w pewnym okresie czaszki i kości były ustawione równo w rzędach pod ścianą. Około roku 2200 p.n.e. grobowiec zamknięto wielkim płaskim głazem i przysypano ziemią. Na jego szczycie ustawiono trzy wielkie głazy, które nie dotrwały do naszych czasów. Jednocześnie rozpoczęto budowę kamiennych kręgów w pobliskim Avebury. Rozpoczął się kolejny rozdział w prehistorii.
Tak wiele jest jeszcze do odkrycia.
Aneta
ps - Technologia gnie do przodu, poniżej "filmik" nakręcony kila lat temu a wygląda jak "sprzed wojny" ;-)